Czy opłaca się kupować na Aliexpress – poradnik
Pewnie podpadnę niektórym sklepom i pewnie niektórym blogerkom. Trudno. Ale przed ekspansją naszego rynku przez chińskie produkty uciec się nie da i zamiast psioczyć, warto się z pewnymi rzeczami zapoznać i… oswoić. Wiadomo, przyjaciół miej blisko, wrogów jeszcze bliżej. A tak naprawdę chiński portal sprzedażowy żadnym wrogiem nie jest. Jego popularność od dwóch lat rośnie, a produkty z Chin pojawiają się wszędzie. I ty też pewnie masz je w domu, choć nawet możesz o tym nie wiedzieć. Dlatego stworzyłam poradnik Aliexpress, czyli czy warto kupować w Chinach, czy w ogóle warto i czy to jest bezpieczne. A na koniec dodam bonus w postaci ciekawego biznesu, jaki rozkręcili na tym Polacy. A dla ciekawskich: recenzję dość popularnego dywanika, który chciałby mieć każdy chłopiec.
CO TO JEST ALIEXPRESS?
To chiński portal sprzedażowy, na którym możesz kupić mydło, powidło, zabawki, ubrania, herbatę, a nawet tapetę, kanapę i płyn do spryskiwaczy. Nie oszukam, jeśli napiszę, że jest tam wszystko i to w całkiem ciekawych cenach, bo niektóre rzeczy są już od kilku centów – w tym właśnie dziecięce ubrania i zabawki, nie mówiąc o kuchennych akcesoriach.
JAK Z TEGO KORZYSTAĆ?
Zakładasz konto [jest to całkiem proste i nie będziesz mieć z tym większego problemu]. I wybierasz, co chcesz kupić [z tym będziesz mieć problem]. Możesz kupić od razu, możesz sobie schować do schowka wybrany produkt, co jest korzystne, bo potem możesz sprawdzić, czy to, co sobie schowałeś jest tańsze [często jest].
A na serio – z ali jest taki problem, że tam naprawdę jest wszystko i to wielokrotnie. Więc często jest tak, że widzę jakąś rzecz chowam ją do schowka [„Cart”] i jadę dalej, widzę tę samą rzecz, ale nie pamiętam, czy jest tańsza, czy droższa od tej pierwszej upolowanej, to też chowam ją do schowka i potem porównuję.
JAK PŁACIĆ
Można kartą kredytową/debetową [ja po prostu dodałam sobie w opcjach płatności i płacenie idzie szybko – za szybko], ostatnio wprowadzono możliwość płacenia przez przelewy24 [na końcu dam pomocne linki, wszystkie instrukcje znajdziesz]. A przy okazji – ceny są w dolarach, ale bank spokojnie ci zamieni dolary na złotówki po obowiązującym kursie.
CZY DŁUGO TRZEBA CZEKAĆ?
Czeka się około 2-4 tygodni. Najszybsza przesyłka doszła mi po 15 dniach, najdłużej czekałam 1,5 miesiąca [ale doszła]. W każdym razie czas przesyłki trzeba brać pod uwagę, jeśli zamawiasz ubrania, bo możesz z tą letnią sukienką zwyczajnie nie zdążyć.
CO Z PRZESYŁKĄ?
Przesyłka kosztuje zero. Najczęściej zero. Owszem, są produkty, za których przesyłkę musisz zapłacić, ale zazwyczaj da się znaleźć darmową wysyłkę u innego sprzedawcy. O tej darmowej przesyłce pamiętajcie, bo na końcu o niej wspomnę.
CZY TO JEST BEZPIECZNE?
Wbrew pozorom same zakupy są bezpieczniejsze niż na Allegro. Bo polskie allegro ma tak naprawdę w nosie to, czy dostaniesz paczkę, czy nie. Kilkakrotnie walczyłam o zwrot pieniędzy no i mnie olali, bo to była rzecz za jakieś grosze. Z Ali nie ma problemu, bo chyba od razu zakładają, że podczas tak długiej drogi coś się może wydarzyć i zwracają kasę, jeśli nie dostałaś przesyłki. Wystarczy zawiązać spór i pilnować terminów, o których zresztą zostaniesz powiadomiona mailem.
NA CO WARTO ZWRÓCIĆ UWAGĘ:
Na ali jest mnóstwo produktów w różnych cenach – warto o tym pamiętać wchodząc tam i szukając ot tak, czegokolwiek. Możesz tam spędzić pół dnia i wciąż znajdywać ten sam produkt w różnych cenach. Warto to prześledzić, bo sprzedawcy stosują różne triki.
Jednym ze sposobów na upewnienie się, że sprzedawca jest uczciwy, jest sprawdzenie na przykład jaki dany produkt lub sprzedawca ma feedback. A taki feedback można sobie podnieść wystawiając tak zwaną „cebulę”, czyli bardzo atrakcyjną rzecz po bardzo niskiej cenie. Masa ludzi kupuje daną rzecz bardzo tanio i zostawia pozytywną opinię, a po jakimś czasie sprzedawca podnosi cenę tej rzeczy [czasami o 200%] i bazując na dobrej opinii zarabia sporo pieniędzy na rzeczy, która na dobry feedback zarobiła wyłącznie bardzo niską ceną, która odpowiadała jakości.
TIP
Warto zainstalować sobie w przeglądarce [jeśli masz Chrome, Firefox lub Operę] aplikację CHNPRICE . Pozwala ona śledzić, jaką cenę przez większość czasu miał dany produkt i w ten sposób zweryfikować, czy cena nie została zawyżona lub czy przypadkiem nie spadła i nie jest to okazja życia.
CO KUPOWAĆ NA ALIEXPRESS?
Przede wszystkim pierdółki. Jest ich mnóstwo na ali i niektóre są naprawdę urocze. Szczególnie te do domu i do kuchni. Jeśli nie przywiązujesz wagi do marek i lubisz raz na jakiś czas kupić sobie małe coś – aliexpress w zupełności cię zadowoli, a zapłacisz taniej niż w pierwszym lepszym sklepie. Ja czasami upoluję sobie skarpety – kosztują mniej niż dolara, a u mnie, niezależnie od ceny, skarpetki schodzą jak bułki. Czasem zmieniam je kilka razy dziennie wyłącznie dla poprawy humoru Kiedyś kupowałam również ubrania dla Kosmyka, ale szybko przestałam – o tym za chwilę. Na razie pokażę wam ciekawe rzeczy, jakie mnie na ali zainteresowały:
Batmanki to takie naklejki na ścianę, jeśli znudził wam się biały kolor i chcecie ożywić wnętrze. Ciekawa opcja, nie spotkałam się z tym w polskich sklepach, może wypróbuję na jakimś kawałku w pokoju Kosmyka [kosztują 8,58$ za 25 sztuk, tutaj].
Plakat – w sklepie, gdzie go znalazłam, jest cała masa wesołych plakatów i jedyne, co mnie powstrzymuje przed kupnem, to to, że nie ma do nich od razu ramek i że większość z nich jest po angielsku. Jednak zostaję dalej fanką polskich produktów w tym zakresie, bo i cena nie odbiega znacznie, jeśli wezmę pod uwagę, że w Polsce bez problemu dokupię ramkę [1,92$, wymiary: 51*35 cm, tutaj].
Cotton balls – to mogłabym przetestować, bo nie jestem tak zdolna jak Kasia z DIY i chyba muszę kupić. [kosztują 5,80$, można znaleźć drożej w innych kolorach, beż jest tutaj].
Poszewki na poduszki – ładne, ciekawe, ale patrząc się praktycznie, to w Polsce można kupić ładniejsze i w tej samej cenie. Martwi mnie bawełna, ale o tym za chwilę [poszewki 3,59$ sztuka, tutaj].
Łyżeczko-krajalnica-coś tam z ogonem wiewiórki – nie wiem, co to jest, do czego służy, ale kosztuje mniej niż dolara i jest urocze. Właśnie o takich pierdółkach mówiłam wcześniej <3 [tutaj].
Łyżeczki – ciekawe, długie łyżki do cukru/herbaty/kawy czy jogurtu [1,2$, tutaj].
Sprytne trzymadło na myjki czy inne zlewozmywakowe gadżety [1,2$, tutaj].
Słodkie ramki do pokoju dziecka [od 18 do 28$ za sztukę – piękny przykład, że ładne rzeczy nie kosztują wcale mniej niż w Polsce, tutaj].
Spodenki [5$, tutaj]. I przy spodenkach się zatrzymamy.
JAKOŚĆ CHIŃSKICH UBRAŃ
Na początku zachłysnęłam się ali i kupowałam jak poturbowana. Bo te ubrania niektóre faktycznie, w porównaniu z polskimi, ceny miały niskie jak z kosmosu. Ale najpierw z kilkoma sprzedawcami toczyłam ponad dwumiesięczny spór o to, że paczka nie doszła, więc jak wysłali drugi raz, to dana rzecz była już dawno na Kosmyka za mała, do tego kilka razy zdarzyło się tak, że w paczce przyszły zwyczajne szmatki, którymi potem przecierałam kafelki, a to i tak nie dało rady dokładnie nimi wyczyścić. A potem od jakiejś koszulki moje dziecko dostało takiej wysypki, że stwierdziłam, że wolę nie ryzykować i procederu kupowania ubrań z ali zaprzestałam, bo dla małych dzieci to nie ma zupełnie sensu. Po pierwsze – paczki idą długo, dzieci czasem zdążą z tych ubrań wyrosnąć, a po drugie – wolę zaufać marce i kupić w Polsce, ewentualnie obejrzeć i dotknąć materiał w sklepie, niż ryzykować ewentualne uczulenie. Nie oszukujmy się, ta niska cena nie bierze się z dobrego serca, tylko z braku jakości. Jeśli chodzi o rozmiary – zazwyczaj sprzedawcy dodają rozmiarówki na stronach sklepu, więc nie powinniście mieć z tym problemu.
CZEGO NIE WARTO KUPOWAĆ NA ALIEXPRESS?
- Przede wszystkim różnego rodzaju smoczków, butelek, naczyń i wszystkiego, co dziecko bierze do buzi. Te przedmioty są tanie, bywają ładne, ale niestety, mają w sobie taką ilość chemii, że lepiej dziecku wlać płyn do naczyń do buzi od razu, niż podtruwać je po trochu każdego dnia.
- Droższych, markowych rzeczy [istnieje szansa, że zatrzymają je na granicy i będziesz musiała udowadniać, że ich nie szmuglujesz].
- Butów dla dzieci [trzykrotnie się sparzyłam, but, to but, nie ma co na nim oszczędzać].
- Ubranek dla noworodków/niemowląt [to, co pisałam wyżej – chemia. Chyba że przepierzesz 15 razy, podobno tyle trzeba wyprać, żeby wypłukać z tkaniny złe toksyny].
- Gabarytów [droga przesyłka].
- Pościeli [ceny wcale nie są zabójczo tanie, do tego często koszty przesyłki, no i materiał, wiadomo].
- Kosmetyków [w Chinach można testować kosmetyki na zwierzętach, a poza tym, nigdy nie rozczytam, co tam jest napisane o składzie, a tym bardziej, nie będę wiedziała, co wyjaśnić lekarzowi, gdy pójdę do niego z kolejną dziecięcą wysypką].
Zaraz ktoś mnie zbeszta, że w sumie nic w tych Chinach kupić nie można, ale przypominam – pierdółki I pasy do pończoch są ok.
UWAŻAJCIE!Uważajcie na sprzedawców allegro, którzy się wycwanili i sprzedają na swoich aukcjach rzeczy z Aliexpress, często nawet ich nie posiadając. Po prostu, kiedy kupujesz, on składa zamówienie na ali na twój adres i jeszcze dopłacasz mu za przesyłkę, mimo że z ali zazwyczaj idzie za darmo [więcej o tym pisze Antyweb,tutaj]. Sporo też rzeczy z ali widziałam w polskich sklepach po mocno zawyżonej cenie i do tego z opłatą za przesyłkę. Jestem w stanie to zrozumieć, bo sklepy też mają swoje koszty i wydatki, a jeśli na czymś bardzo mi zależy, żeby szybko przyszło, to mogę nadpłacić, ale warto takie rzeczy sprawdzać, jeśli masz czas i wolisz zaoszczędzić
HISTORIA SAMOCHODOWEGO DYWANIKA
Jakoś przed świętami uległam prośbom Kosmyka i postanowiłam mu znaleźć jego wymarzony dywanik z drogą. Na moje nieszczęście, wcześniej „wszędobylski” dywanik nagle zniknął, wyparował. Pisałam do H&M, gdzie go wcześniej widziałam, wysyłałam siostrę do Ikei, szukałam go wszędzie, po prostu wszędzie. Przypomniałam sobie wtedy o Aliexpress i właśnie tam ten dywanik znalazłam. Ucieszyłam się, bo kosztował jakieś 23 dolary, a w polskich sklepach znalazłam praktycznie taki sam za ponad 200 zł. I dywanik przyszedł. Kosmyk był wniebowzięty, bawił się nim zawzięcie i tylko mi słabo się robiło, jak widziałam, jakie to chuchro, jaka szmatka, która w ciasnym pokoju i tak już powiewa niczym na wietrze. Po jakimś czasie i Kosmykowi zaczęła przeszkadzać delikatność dywanika i taka… badziewność. Non stop go upychał pod łóżko, bo i upchnąć nie było problemu, dywanik po zgnieceniu można było włożyć do średniej torebki, a jeszcze by się miejsce na portfel, wodę i pieluchy znalazło. No, niewypał totalny, który po praniu zgniótł się jeszcze bardziej. Ale nic to, wyprasuję dziada, złożę i będę wyjmować, kiedy Kosmę najdzie ochota na jazdę samochodami. Może to w ogóle nie powinno być sprzedawane jako dywanik, ale jako prześcieradło do zabawy?
PODSUMOWANIE
Wydaje mi się, że przez szał na Aliexpress musi przejść każdy. To jest trochę jak narkotyk – te wszystkie rzeczy pięknie wyglądające na zdjęciach, ten okres oczekiwania, ta radość rozpakowywania i ta ekscytacja, gdy próbujesz siebie przekonać, że za tę cenę zrobiłeś naprawdę dobry deal. W moim przypadku 85 procent zamówionych rzeczy albo się szybko zniszczyła, albo uczuliła mi dziecko, albo okazała się niewypałem i musiałam kupować w Polsce. Z drugiej strony, pewnie plułabym sobie w brodę, gdybym zapłaciła ponad dwie stówy za matę, która okazała się mniej niż średnia, a mogłam kupić ją taniej na ali właśnie [a może to nie była ta sama mata, a na ali kupiłam podróbkę? Nigdy się nie dowiem.]. Niemniej ali jest świetną odskocznią dla „siedzącej” w domu kobiety. Nawet wyskoczyć, popatrzeć, schować do schowka – to już jakieś odprężenie, jeśli sklepy są daleko. Faktem jest, że aby znaleźć coś naprawdę fajnego, jakąś ciekawą okazję, trzeba się umordować i szukać, szukać, szukać… Ale to chyba wszędzie tak jest. A fascynacja Aliexpress i tak mija po pierwszych 200 paczkach
评论
发表评论